13 sierpnia 2010

Top 20: Heavy metal - 10-01

Dzisiaj będzie kontynuacja listy z ulubionymi wykonawcami heavy metalowymi. Nie będę dalej was zadręczał, macie dalszą część zestawienia:

10. Death


Chuck Schuldiner wielkim muzykiem był, tutaj nikt nie ma wątpliwości. Każdy ich krążek wniósł nowe elementy do death metalu, czy to brutalne i "prymitywne" "Scream Bloody Gore" i "Leprosy", czy to bardziej progresywne i złożone "Human" oraz "Symbolic".
Ulubiona płyta: "Symbolic". Głównie dlatego, że był obok "The Art Of War" Vader'a i "Blackwater Park" Opeth moim pierwszym wydawnictwem death metalowym, z jakim miałem do czynienia. Było to jak uderzenie obuchem w głowę. Obok "My Arms, Your Hearse" jest niedoścignionym kamieniem milowym tegoż podgatunku i raczej nie zapowiada się na zmianę(cała nadzieja w Nile, Suffocation i Hail Of Bullets).


09. Slayer


Chyba nie muszę ich przedstawiać? A jeśli tak - wstydźcie się. Obok Metallici, Anthrax i Exodus najsłynniejszy zespół thrash metalowy prosto z San Francisco. Niepodważalny wpływ na muzykę w ogóle, kolaboracje z różnymi muzykami(Atari Teenage Riot, Ice-T, Beastie Boys, DJ Spooky), masa tribute'ów(wśród nich ten) - jakieś jeszcze wątpliwości?
Ulubiona płyta: "Reign In Blood">twoje życie, choć mógłbym też wstawić "Season In The Abyss". Niech muzyka sama się obroni, zaś wszyscy pomilkną na chwilę i przesłuchają.


08. Godflesh


Justin Broadrick to dla mnie ewenement - niezależnie co robi, czy gra w Napalm Death, czy robi industrialne jazdy w Godflesh, czy eksperymenty w Jesu, Final - efekt końcowy zawsze stoi na wysokim poziomie. Boję się, co może jeszcze znajdować się w jego głowie?
Ulubiona płyta: "Us And Them", zawsze mnie zaskakiwało te inteligentne połączenie industrialu, drum & bass, heavy metal, dub, noise, a nawet rapu! Po 11 latach nadal świeże i pomysłowe. Jeżeli ktoś lubi niebanalne brzmienie - polecam z szczerego serca ten krążek.


07. Strapping Young Lad


Czy to najbardziej popieprzeni Kanadyjczycy - trudno powiedzieć. Wiem natomiast, że Devin i jego paczka była niezłym zbiorem freaków z wokalistą na czele. Bo który normalny muzyk miałby na tyle jaj i dystansu do wszystkiego, że śpiewałby o wkurwieniu i jeszcze to dobitnie akcentował wokalem? Pokazał też, jak muzyka metalowa może daleko sięgać. Szkoda ich rozpadu, naprawdę.
Ulubiona płyta: często fani mówią, że "City" jest ich szczytem możliwości. Dla mnie to był "The New Black" z prostej przyczyny - doskonały misz-masz progresywnego metalu z jazzem, muzyką klasyczną czy death metalem, a także idealne pożegnanie z fanami.


06. Opeth


Choć ostatni krążek troszkę pozostawiał do życzenia, to i tak Opeth ma szczególne miejsce w moim sercu. Piękne melodie przywodzące na myśl nagrania Pink Floyd, monumentalne solówki i budowy utworów, a wokal to pieprzony majstersztyk. Mam nadzieję, że jeszcze się nie spalili i nadal potrafią pokazać, że drzemie w nich siła.
Ulubiona płyta: "My Arms, Your Hearse" - konia z rzędem temu, kto pokaże mi utwór powodujący częstsze ciary na plecach niż to cudo.


05. Neurosis


Nie ma wątpliwości, kto obecnie rozdaje karty. Jak grzyby po deszczu dzisiaj wyrastają zespoły, które były inspirowane tą kapelą. Można powiedzieć, że od 6-7 lat dostali wreszcie zasłużony szacunek, choć było o nich głośno znacznie wcześniej(nasz rodzimy Smar SW przyznawał się zresztą do uwielbienia "Souls At Zero" i "Enemy Of The Sun"). Z drugiej strony ten "post-metal", jakim zostali ochrzczeni przez dziennikarzy nadal mnie drażni. Atmosfera, często brane elementy z muzyki bliskowschodniej, dwa różne wokale, emocje i uczucie, że to coś, o czym nawet nie myślałeś, że można tak grać.
Ulubiona płyta: trudny wybór, bo jest to naprawdę równa, b. dobra dyskografia. Najwięcej czasu spędziłem przy "A Sun That Never Sets". Polecam sprawdzić wersję DVD tego dzieła - może dać na myśl teledyski Tool'a. "From The Hill" i "Stones From The Sky" wygrywają zdecydowanie, reszta utworów także.


04. Entombed


Obok Dismember i Unleashed weteran szwedzkiej sceny death metalowej. Znani z doskonałego debiutu, czy ze stworzenia death'n'roll będącym połączeniem tego podgatunku metalu z rock'n'roll'owym vibe'em, co dało piorunujący efekt w postaci "Wolverine Blues". Wokal jest mocną stroną, w przeciwieństwie do większości takich kapel nie trzeba specjalnie posiłkować się tekstem żeby zrozumieć, o czym śpiewa. Dali także, podobnie jak Tiamat, jak powinno się robić powroty. Tutaj chodzi o wydany w 2007 "Serpent Saints - The Ten Amendments" pokazujący, że "Motörhead death metalu" nadal kopie w dupsko i pokazujący, jak się powinno porządnie grać.
Ulubiona płyta: "Morning Star" - brak jakiegokolwiek wypełniacza, same kawałki do tańca i różańca świetnie pasujące do pielgrzymek.


03. Celtic Frost


Bezdyskusyjnie najlepszy black metalowy zespół wszech czasów, pamiętający czasy, jak King Diamond występował jeszcze bez swojego znanego make-up'u, zaś Quorthon dopiero zaczynał karierę wraz ze swoim projektem Bathory. Rzesza kapel przyznawała się, że ich inspiracją były dzieła "To Mega Therion", czy "Morbid Tales". Powiem szczerze brakuje mi takiego grania, wolę brudne brzmienie, thrash'ową perkusję oddającą "prymitywizm", riff'ów tak ciężkich i mrocznych, że aż czuć zapach siarki, do tego głos jakby prosto wyjęty z piekła i najważniejsze - KLIMAT oraz jednocześnie poczucie humoru. Nie jestem jednym z ortodoksów, ale kurna, nie mogę pojąć co takiego jest w Dimmu Borgir, 1349, Burzum czy Old Man's Child, że ma dużą il. fanów(nie wspominając, że większość to zamknięci fanatycy, co nie widzą świata poza Vargiem Vikernesem i TRUE NORWEGIAN BLACK METAL). Jeszcze gorsze okazało się rozwiązanie zespołu - dwa lata temu tak zdecydowano. W efekcie Tom Gabriel Fischer stworzył Tryptikon(muszę sprawdzić), zaś o reszcie ani słychu.
Ulubiona płyta: "To Mega Therion" - od okładki autorstwa jednego z moich ulubionych artystów H. R. Giger'a, przez epickie intro, aż po takie smaczki jak "The Usurper", "Circle Of The Tyrants", "Jewel Throne".


02. Motörhead


Legenda, aż trudno uwierzyć, że są już z nami od ponad 30 lat. Tak wygląda prawdziwe męskie granie, a nie jakieś Manowar albo Iron Maiden. Idealnie połączyli rodzący się dopiero punk rock z heavy metalem, dzięki czemu otrzymaliśmy w zamian obok AC/DC najlepszy rock'n'roll od czasu Little Richarda i Elvisa Presley'a. Co z tego, że niezbyt widać progresu - od początku takie było założenie. A jeżeli komuś się nie podoba, to współczuję. Serio.
Ulubiona płyta: bardzo trudny wybór, "Overkill", "Orgasmatron", "Motorhead", czy "Ace Of Spades"? Myślę, że pierwsza płyta jest tym naj naj, choć naprawdę, wpisałbym te cztery krążki ze spokojem. Łatwiej za to wskazać mi najlepszą wersję "Overkill" - polecam tą.


01. Candlemass


Zdecydowanie na pierwszym miejscu klasyka doom metalu z Szwecji - Candlemass. Miłość do nich podzielam od drugiej kl. gim. i trwa nieprzerwanie do dzisiejszego dnia."Nightfall" odcisnęło na mnie niemałe piętno, podobnie inne albumy. Messiah Marcolin a.k.a. jeden z najlepszych frontmanów wszechczasów(a zaraz po nim jego następca Rob Lowe), GENIALNE i EPICKIE solówki na gitarze, budowanie klimatu, teksty często zachaczające o religię, okultyzm i melancholię, słowem - miód dla moich uszu.
Ulubiona płyta: "Nightfall" moja miłość, tyle mam w temacie.

1 komentarz:

  1. Niezłe zestawienie :) Przyznam się, że kilku nie znałem.

    OdpowiedzUsuń