15 sierpnia 2010

Freddie Gibbs - Str8 Killa EP (2010)



Prosto z Polski przenosimy się za ocean, do Stanów Zjednoczonych, aby przyjrzeć się jednemu z tamtejszych "freshmenów". Raper, którego dziś biorę pod lupę, zdążył już swoimi mixtape'ami (które nazwami i okładkami nawiązują do OutKast i Lauryn Hill) narobić trochę szumu wokół swojej osoby. Któż to taki? Pochodzący z miasta Gary w stanie Indiana kot Freddie Tipton znany jako Freddie Gibbs. 3 sierpnia bieżącego roku wydał ośmiotrackową epkę o znamiennym tytule "Str8 Killa EP".
Już po samej okładce i tytule można domyślić się, co Freddie nam zgotował. Cover epki jest dość surowy (czarne tło, napisy i czarno-białe zdjęcie twarzy rapera) przez co przywodzi na myśl klasyczne produkcje. Zaś "Str8 Killa" sugeruje nam, że materiał jest naładowany ośmioma świetnymi utworami. Jednak jak jest w rzeczywistości?

Zaczynijmy od autora epki. Freddie dysponuje mocnym, wyraźnym głosem, a także ciekawym flow. Bardzo umiejętnie zmienia prędkość wypluwania przez siebie słów - potrafi pędzić z prędkością najlepszego Ferrari, by po chwili zwolnić. Co ciekawe Gibbs nie ogranicza się tylko do rapowania. Zdarzają mu się chwile, w których jeszcze bardziej podkreśla melodyjność kolejnych linijek, a nawet śpiewa refreny.
Jednak walory techniczne nie są jego jedynymi zaletami. Co prawda tematy oscylują wokół gangsterki, lecz Tipton potrafi zaskoczyć błyskotliwą linijką czy nawiązaniem. Tekstowo stoi na naprawdę wysokim poziomie rzucając na prawo i lewo podwójnymi, dzięki czemu słuchacz nie ma wrażenia monotonii.
Całość składa się na iście wybuchową mieszankę, która powinna zaciekawić każdego, czy to hip-hopowego ortodoksa czy zaprzysięgłego południowca.

Pomimo tak wyraźnych atutów wokalnych Gibbs nie jest osamotniony na majku. Obok niego słychać innych "freshmenów" - Jay Rocka i Chip Tha Rippera, mniej znane postaci - Big Killa i B.J. The Checago Kida, połówkę duetu The Cool Kids - Chucka Inglisha, a także jedną z najbardziej rozchwytywanych postaci ostatnimi czasy, czyli Buna B (i to w dwóch utworach). Goście idealnie wpasowują się w klimat epki. Głos i flow Big Killa z początku mogą wydawać się irytujące, jednak (przynajmniej w moim przypadku) z każdym kolejnym przesłuchaniem coraz bardziej się podoba.
Każdy z gości dysponuje wyrazistym głosem, dzięki czemu już od pierwszych minut czuć, że "Str8 Killa EP" to symfonia twardych facetów, którzy potrafią przyciągnąć uwagę nawet najbardziej wybrednych słuchaczy.

Wszystko to zostało okraszone bitami oscylującymi wokół typowych klimatów z Kalifornia i Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych, a gdzieniegdzie słychać nawet elementy tożsame dla południowych bangerów. Za produkcyjną stroną epki stoją Block Beattaz (3 z 8 tracków), Kno, Beatnick & K-Salaam, L.A. Riot Music, Blended Babies oraz DJ Burn One & B-Flat Trax. Co ciekawe taka ilość tak różnych styli nie powoduje niespójności, wręcz przeciwnie. Płynne przejścia między lżejszymi i cięższymi trackami sprawiają, że słuchacz ma wrażenie obecności jednego beatmakera na "Str8 Killa EP", bez poczucia zmulenia czy zlewania się bitów.
Każdy z zawodników pokazuje pełnie swoich możliwości na takich bitach - nieważne czy to leniwy Chip Tha Ripper, rutynowany Bun B, lekko zachrypnięty Chuck Inglish, twardy Jay Rock czy przebojowy Freddie Gibbs, który pokazuje, że potrafi na majku dorównać nawet największym rapowym tuzom.

Słuchając tej epki nie poczułem się, jakbym tracił czas. Wręcz przeciwnie - każdy kolejny track potwierdza, że tytuł "Str8 Killa" jest jak najbardziej trafny. Dawno tak dobrze nie słuchało mi się gangsta rapu, który na tym materiale brzmi bardzo ciekawie i świeżo. A sam Freddie Gibbs pokazuje, że nie na darmo został okrzyknięty przez XXL jednym z najbardziej obiecujących "freshmenów". Miejcie oko na tego kota, na pewno jeszcze nie raz zamiesza na scenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz